Czyli kolejne strony moje rodzinnego travellersa.
Dziś, luty 2017:
Nie wiem jak to się stało, że nie mam żadnego zdjęcia Marcela, tylko Miki jest:
I wspomnienie jego 'fazy' na zdejmowanie skarpetek i chowania wszystkiego, łącznie ze swoimi nogami, pod dywan.
Nie zabrakło też cytatu.
Więcej zdjęć znajdziecie na blogu S40.
A ja obiecuję, że następnym razem zrobię więcej stron.
W sumie to tak sobie obiecuję, bo czuję pewien niedosyt po dwóch ;-)
Ślicznie ubrane wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńPięknie!Serdecznie pozdrawiam -Gosia*
OdpowiedzUsuńBardzo fajna oprawa wspomnień :)
OdpowiedzUsuńPiękny cytat, podpisuję się obiema rękami ;)) Zdjęcia piękne i wzruszające, świetnie oprawione, podoba mi się taka oszczędna kolorystycznie stylistyka tego albumu :)
OdpowiedzUsuńUwieeeeeelbiam! ;)
OdpowiedzUsuń